22.8.08

Sens życia na dworcu/Station makes sense



Ostatnio nie wyjmuję z torby książki, kiedy jadę autobusem. Mam zawsze plan: porozmawiać ze współpasażerami. Tchórzę, oczywiście. Choć parę razy staruszki odpowiedziały. Jedna, z którą zastanawiałam się, ile lat może mieć Poniatowszczak, po tym, jak stwierdziła, że z pewnością jest 2 razy starszy od niej, a ode mnie to ho, ho, dała mi jabłko.
W każdym razie nieznajomi w warszawskich środkach komuniakcji nie gadają za sobą. I o tym m.i.n. jest ta sztuka na dworcu centralnym. "Pasażer", czyli sens życia itepe. Krzysztof Franieczek zastanawia się, o co chodzi w tym wszystkim. Żona/partnerka piłuje paznokcie, a on podjął ważną decyzję: nie poszedł na piechotę, lecz wrócił do domu metrem. Pracy, o którą się starał, oczywiście nie dostał.
Zagadywał ludzi z widowni, ale oczywiście nikt nie odpowiadał. Co najwyżej wzruszenia ramion lub rozłożenia rąk. Gdzie jest bliskość? Gdzie dialog? Gdzie sens?

0 Comments:

Post a Comment

<< Home